2008
We wszystkim, co czynicie i gdziekolwiek się znajdujecie
Maj 2008 r.


We wszystkim, co czynicie i gdziekolwiek się znajdujecie

Jeśli jesteście świadkami, jesteście posłuszne przykazaniom i podążacie naprzód „mając nieugiętą wiarę w Chrystusa”, nigdy nie będziecie same.

Obraz
Elaine S. Dalton

To przywilej stać przed wami i składać świadectwo o Zbawicielu i Jego niezrównanym życiu. Przybył On na ziemię, aby pokazać nam, jak żyć według stworzonego w niebie planu; planu, który uczyni nas szczęśliwymi, jeśli będziemy żyć zgodnie z nim. Przykład Zbawiciela wskazał nam drogę powrotną do naszego Niebiańskiego Ojca. Nikt inny w historii nie był tak „[wytrwały] i [niezachwiany]” (Mosjasz 5:15). Jego myśli nigdy nie zaprzątało nic innego, jak tylko to, by wypełnić wolę Ojca i pozostać wiernym Swej boskiej misji. Zaprawdę można o Nim powiedzieć, że zawsze był On wierny we wszystkim, co czynił, i gdziekolwiek się znajdował (zob. Mosjasz 18:9).

Jesteście częścią tego wspaniałego planu, który został przedstawiony w królestwie przedziemskim. Wasze przyjście na ziemię w tych czasach zostało zaplanowane od chwili, gdy przyjęto ten plan. Wasze pojawienie się w tym czasie i w tym miejscu nie jest dziełem przypadku. Wasza ówczesna „[wielka wiara] i dobre czyny” (Alma 13:3) położyła fundament pod to, co teraz możecie osiągnąć, jeśli pozostaniecie wierne i posłuszne. Jesteście cennymi córkami Boga i macie do wykonania wielką pracę. Aby osiągnąć swą boską misję i żyć według planu szczęścia, wy też musicie być niezłomne i niezachwiane „we wszystkim, co czynicie i gdziekolwiek się znajdujecie” (Mosjasz 18:9).

Kilka lat temu dostałam fotografię przedstawiającą trzy altany; dwie z nich opierały się o trzecią, najmniejszą. Podpis głosił: „Musisz być silny, gdy jesteś ostatnim ogniwem wsparcia”. Wy także musicie być silne. Gdy będziecie wierne i prawe, inni będą szukać w was oparcia i siły.

Helaman opisywał, w jaki sposób jest to możliwe: „I teraz […] zapamiętajcie, że opoką, na której potrzebujecie budować, jest nasz Odkupiciel, którym jest Chrystus, Syn Boga […] która jest pewną podstawą, i jeśli ludzie budują na niej, nie upadną” (Helaman 5:12).

Wasza podstawa wiary musi być solidnie osadzona w Jezusie Chrystusie. Taka wiara oznacza, że polegacie na Nim, ufacie Mu i nawet jeśli nie rozumiecie wszystkiego, wiecie, że On to rozumie. Wiecie także, że jesteście córkami Boga, że On zna was po imieniu, że słyszy wasze modlitwy i pomaga wam wypełnić waszą ziemską misję.

Pewien dobrze mi znany młody człowiek został wybrany na przewodniczącego samorządu studenckiego na pewnym dużym uniwersytecie. Uniwersytet wysłał go na szkolenie dla przywódców do Chicago, w Illinois, na które przyjechali studenccy liderzy z całych Stanów Zjednoczonych. Wszyscy uczestniczyli w grze rozpoczynającej zajęcia, która odbywała się na świeżym powietrzu, poza murami uczelni i miała na celu zapoznanie się członków grupy. Studentom przedstawiono aktualne problemy współczes-nej młodzieży i poproszono, by zajęli w ich sprawie stanowisko. W odpowiedzi na prezentowany problem mieli oni dobiec do kilku drzew, rosnących na trawiastej powierzchni, oznaczonych napisami: „zdecydowanie się zgadzam”, „częściowo się zgadzam”, „zdecydowanie się nie zgadzam” lub „raczej się nie zgadzam”.

Pod koniec tego ćwiczenia, prowadzący zapytał: „Czy popierasz seks przedmałżeński?” Bez wahania, ów młody człowiek pobiegł do drzewa z napisem „zdecydowanie się nie zgadzam”. Ku swemu zaskoczeniu zobaczył, że był tam sam! Wszyscy inni studenci śmiali się z niego i wskazywali w jego kierunku mówiąc: „Och, Jess, jesteś taki zabawny. Wszyscy wiemy, że nie myślisz tak naprawdę”. Jess powiedział, że w tamtym momencie dokładnie wiedział, co ma zrobić, więc głośno oświadczył: „Nie żartuję. Naprawdę tak uważam!” Zapadła głucha cisza i grupa rozpierzchła się, zostawiając samotnego Jessa pod drzewem. Czuł, że odstaje i, tak, czuł, że jest dziwaczny. Lecz nie był dziwaczny. Miał rację. I nie był osamotniony. W czasie następnych dni wielu studenckich przywódców podchodziło do niego na osobności i mówiło, że chcieliby wiedzieć to, co on wie, kilka lat wcześniej. Jess wyznał później: „To było proste, bo wiedziałem, że nie reprezentuję wyłącznie uniwersytetu, lecz moją rodzinę, Kościół i Zbawiciela”.

Świadectwo, że Jezus Chrystus jest Zbawicielem i Odkupicielem sprawiło, że Jess zareagował szybko i bez powątpiewania. Możecie zdobyć taką samą pewność, jeśli codziennie będziecie się modlić, szukać odpowiedzi w pismach świętych i przestrzegać przykazań. Jeśli szczerze będziecie starać się o zdobycie świadectwa, wiedza, która przyjdzie przez Ducha Świętego, będzie wam pomagać w chwilach próby, w znajdowaniu odpowiedzi i w życiu zgodnie z zasadami. I także dla was łatwe okaże się powzięcie zobowiązania, by być niezłomne i niezachwiane we wszystkim, co czynicie i gdziekolwiek się znajdujecie.

Pozostawanie niezłomną i niezachwianą oznacza bycie posłuszną. Jednym z powodów, dla których jesteście na ziemi, jest sprawdzenie, czy użyjecie swej wolnej woli i „[wykonacie] wszystko, co [wam] Pan, [wasz] Bóg, nakaże” (Abraham 3:25). Gdy co tydzień odnawiacie swe przymierza poprzez przyjmowanie sakramentu, zawieracie przymierze, że będziecie zawsze pamiętać o Zbawicielu i przestrzegać Jego przykazań.

Bezcenny dar posiadania fizycznego ciała umożliwia wam korzystanie z wolnej woli oraz aktywne zastosowanie swej wiary i posłuszeństwa. Czy kiedykolwiek zwróciłyście uwagę na to, że niemal wszystkie ataki Szatana są skierowane na wasze ciało? Pornografia, brak skromności, tatuaże, niemoralność, używanie narkotyków i uzależnienia — wszystkie są działaniami nakierowanymi na zawładnięcie tym bezcennym darem. Jest to dar, którego odmówiono Szatanowi. Posłuszeństwo przykazaniom i zasadom pozwala każdej z was być niezłomną i niezachwianą w obronie tych bezcennych darów, jakimi są wolna wola i posiadanie ciała.

Pozostawanie niezłomną i niezachwianą oznacza również podążanie naprzód „mając nieugiętą wiarę w Chrystusa” (2 Nefi 31:20). Kilka lat temu miałam sposobność uczestniczyć w Maratonie Bostońskim. Wytrwale trenowałam i czułam się przygotowana, jednak na trzydziestym drugim kilometrze trasa biegła przez wzgórza. Mieszkańcy Bostonu nazywają najwyższe i najbardziej strome wzgórze Heartbreak Hill [Wzgórze Złamanego Serca — przyp. tłum.]. Gdy dobiegłam do tego miejsca, byłam fizycznie wyczerpana. Zbocze było długie, a ja, nowicjuszka, pozwoliłam sobie na coś, czego nigdy nie uczyniłby doświadczony biegacz — zaczęłam myśleć negatywnie. To zwolniło moje tempo, więc zaczęłam myśleć optymistycznie i wyobrażać sobie linię mety. Ale gdy tak dumałam, nagle uzmysłowiłam sobie, że jestem w wielkim mieście, biegnę wśród tysięcy ludzi i nie omówiłam wcześniej z moim mężem, jak odnajdziemy się po ukończeniu maratonu. Poczułam się zagubiona, samotna i zaczęłam płakać. Miałam na sobie czerwoną koszulkę z napisaną z przodu wielkimi, drukowanymi literami nazwą Utah. Gdy kibice spostrzegli, że płaczę, zaczęli wołać: „Nie poddawaj się, Utah”. „Nie płacz, Utah”. „Już prawie dobiegłaś, Utah”. Jednakże wiedziałam, że nie dobiegłam i czułam się zagubiona. Wiedziałam też, że nawet gdybym przerwała bieg, nadal byłabym zagubiona.

Czy któraś z was kiedykolwiek czuła się tak, jakby biegła na Wzgórze Złamanego Serca i czuła się opuszczona, mimo otaczających ją ludzi? Tak właśnie się czułam. Więc zrobiłam to, co zrobiłaby każda z was — zaczęłam się modlić tam, gdzie byłam, na trasie maratonu. Powiedziałam Ojcu Niebieskiemu, że jestem opuszczona i że przemierzam wzgórze. Powiedziałam Mu, że brak mi odwagi, czuję się wystraszona i zagubiona. Poprosiłam o pomoc i siłę, by być niezłomną i ukończyć bieg. Gdy biegłam dalej, przyszły mi na myśl te słowa:

Ja jestem dziś z tobą, niczego nie bój się,

Bo jam Bogiem twym i obronię zawsze cię.

Ja wzmocnię cię, dodam ci sił w chwilę złą

I ciebie podtrzymam wszechmocną ręką swą.

(„Jak mocna podstawa”, Hymny oraz pieśni dla dzieci, str. 7).

Ta słodka odpowiedź na modlitwę przyniosła mi siłę, by biec dalej, aż przekroczyłam linię mety. I mimo moich obaw, mój mąż już tam był i wszystko zakończyło się dobrze.

Tamtego dnia doświadczyłam czegoś więcej poza maratonem. Nauczyłam się kilku ważnych rzeczy. Po pierwsze — nigdy nie nosić wielkiej, czerwonej koszulki z wydrukowanym na niej napisem Utah. Po drugie — niezależnie od tego jak dobrze, według ciebie, jesteś przygotowana — pojawią się wzgórza. Zrozumiałam, że ludzie, dodający sił w czasie drogi, są absolutnie niezbędni. Tamtego dnia zrozumiałam też, że nigdy nie jesteśmy opuszczeni. Od Ojca Niebieskiego dzieli nas jedna modlitwa, a od Ducha Świętego — szept.

Świadczę, że jeśli jesteście świadkami, jesteście posłuszne przykazaniom i podążacie naprzód „mając nieugiętą wiarę w Chrystusa”, nigdy nie będziecie same. Możecie polegać na sprawczej mocy Zadośćuczynienia Zbawiciela. I świadczę, że budowanie na mocnej podstawie pomoże wam stać się takimi jak On — niezłomnymi i niezachwianymi we wszystkim, co czynicie i gdziekolwiek się znajdujecie. W imię Jezusa Chrystusa, amen.