2010–2019
Najwięksi przywódcy są najlepszymi naśladowcami
Kwiecień 2016


Najwięksi przywódcy są najlepszymi naśladowcami

Nadejdą czasy, gdy ścieżka, którą kroczycie, wyda się nie do przejścia, lecz nie przestawajcie wówczas podążać za Zbawicielem. On zna drogę, w istocie On jest drogą.

Gdy miałem 12 lat, ojciec zabrał mnie w góry na polowanie. Wstaliśmy o trzeciej nad ranem, osiodłaliśmy konie i w całkowitej ciemności podążyliśmy szlakiem wzdłuż zalesionego stoku. Choć uwielbiałem polować z tatą, to jednak w tamtym momencie odczuwałem lekki niepokój. Nigdy wcześniej nie byłem w tych górach, a przez tę ciemność nie mogłem dostrzec szlaku — tak naprawdę to nie byłem w stanie prawie niczego zobaczyć! Jedyne, co widziałem, to słabe światło małej latarki, którą trzymał mój tata, padające na sosny przed nami. A co gdyby mój koń poślizgnął się i padł na ziemię — czy tata w ogóle wiedział, dokąd zmierza? Mój niepokój rozwiała następująca myśl: „Tata dokładnie wie, dokąd zmierza. Jeśli będę za nim podążać, wszystko będzie dobrze”.

I było dobrze. W końcu wzeszło słońce, a my spędziliśmy razem naprawdę wspaniały dzień. Kiedy ruszyliśmy w kierunku domu, tata wskazał na majestatyczny, stromy szczyt wyróżniający się pośród innych. „To Windy Ridge — powiedział. — Dobre miejsce do polowania”. Od razu wiedziałem, że chcę tu wrócić pewnego dnia i wspiąć się na Windy Ridge.

W następnych latach ojciec często wspominał o Windy Ridge, ale nigdy tam nie wróciliśmy — aż pewnego dnia, 20 lat później, zadzwoniłem do taty i powiedziałem: „Wybierzmy się na Windy”. Raz jeszcze osiodłaliśmy konie i podążyliśmy szlakiem wzdłuż stoku. Mając 30 lat, byłem już doświadczonym jeźdźcem, a jednak, ku mojemu zaskoczeniu, odczułem ten sam niepokój jak wtedy, kiedy miałem 12 lat. Mój tata znał jednak drogę, a ja podążyłem za nim.

W końcu dotarliśmy na szczyt Windy. Widok, jaki się stamtąd rozpościerał, był powalający, ogarnęło mnie przemożne uczucie, że muszę tu wrócić — tym razem nie dla własnej przyjemności, ale dla żony i dzieci. Chciałem, aby oni mogli doświadczyć tego, czego ja doświadczyłem.

Z biegiem lat miałem wiele okazji, by prowadzić swoich synów i innych młodych mężczyzn na wiele szczytów, tak jak mój ojciec prowadził mnie. Te doświadczenia skłoniły mnie do zastanowienia się, co to znaczy prowadzić i podążać za kimś.

Jezus Chrystus — największym przywódcą i najlepszym naśladowcą

Gdybym zapytał was: „Kto jest największym przywódcą, jaki kiedykolwiek żył na ziemi?”, co byście odpowiedzieli? Właściwa odpowiedź na to pytanie to oczywiście Jezus Chrystus. Jest On doskonałym przykładem wszystkich cech, jakie powinien mieć przywódca.

A gdybym zapytał was: „Kto jest najlepszym naśladowcą, jaki kiedykolwiek żył na ziemi?”, co odpowiedzielibyście? Czy ponownie powiedzielibyście Jezus Chrystus? On jest największym przywódcą, ponieważ jest najlepszym naśladowcą — doskonale we wszystkim podąża za Swoim Ojcem.

Świat uczy, że przywódcy powinni być potężni, natomiast Pan naucza, że mają mieć pokornego ducha. Przywódcy, jakich oferuje nam świat, zdobywają władzę i wpływ dzięki swoim talentom, zdolnościom i bogactwu. Natomiast przywódcy podążający śladami Chrystusa zdobywają moc i wpływ przez „perswazję […], cierpliwość […], delikatność i łagodność, i nieudawaną miłość”1.

W oczach Boga najwięksi przywódcy zawsze byli najlepszymi naśladowcami.

Pozwólcie, że podzielę się z wami dwoma doświadczeniami nabytymi podczas moich ostatnich spotkań z młodymi mężczyznami Kościoła, które znacznie wzbogaciły moją wiedzę na temat prowadzenia kogoś i podążania za kimś.

Wszyscy jesteśmy przywódcami

Ostatnio wraz z żoną uczestniczyłem w spotkaniu sakramentalnym poza naszym rodzimym okręgiem. Tuż przed rozpoczęciem spotkania młody mężczyzna podszedł do mnie i zapytał, czy chciałbym pomóc w roznoszeniu sakramentu. Odparłem: „Z przyjemnością”.

Zająłem miejsce pośród pozostałych diakonów i zapytałem siedzącego obok mnie: „Jakie jest moje zadanie?”. Powiedział mi, żebym zaczął roznosić sakrament z tyłu kaplicy w części środkowej, on w tym czasie będzie po drugiej stronie tej samej części i razem będziemy kontynuować, posuwając się do przodu.

„Nie robiłem tego już od dłuższego czasu” — powiedziałem.

Odparł: „W porządku. Poradzisz sobie. Czułem dokładnie to samo, kiedy zaczynałem”.

Później, najmłodszy diakon w kworum, ustanowiony zaledwie kilka tygodni wcześniej, wygłosił przemówienie podczas spotkania sakramentalnego. Po spotkaniu pozostali diakoni zebrali się wokół niego, aby powiedzieć mu, jak bardzo byli dumni ze swojego kolegi z kworum.

Tego dnia rozmawiałem z członkami kworum diakonów i dowiedziałem się, że każdego tygodnia członkowie wszystkich kworów Kapłaństwa Aarona w tym okręgu kontaktują się z pozostałymi młodymi mężczyznami i zapraszają ich, by przyszli na zajęcia kworum.

Wszyscy ci młodzi mężczyźni okazali się wielkimi przywódcami. Widać było, że każdy z nich otrzymał wspaniałe wsparcie od posiadaczy Kapłaństwa Melchizedeka, rodziców i pozostałych mentorów, którzy stanowili dla nich przykład. Ci troskliwi dorośli patrzą na młodych mężczyzn nie przez pryzmat tego, kim są, ale tego, kim mogą się stać. Kiedy mówią do młodych mężczyzn albo o nich rozmawiają, nie skupiają się na ich słabościach. Zamiast tego, podkreślają wspaniałe cechy przywódcze, którymi się ci młodzi mężczyźni wykazują.

Młodzi mężczyźni, tak postrzega was Pan. Zachęcam was, abyście patrzyli na siebie w ten sam sposób. Będą takie chwile, kiedy zostaniecie powołani, aby przewodzić. Innym razem będziecie za kimś podążać. Chciałbym wam dzisiaj powiedzieć, że niezależnie od waszego powołania zawsze jesteście przywódcami i naśladowcami. Przewodzenie jest istotą bycia uczniem — jest to po prostu kwestia pomagania bliźnim w przyjściu do Chrystusa, czyli to, co robią prawdziwi uczniowie. Jeśli staracie się być naśladowcami Chrystusa, możecie nauczać bliźnich, aby podążyli za Nim, i w takim przypadku możecie być przywódcami.

Wasza zdolność do przewodzenia nie jest wynikiem towarzyskiej osobowości, umiejętności motywacyjnych czy też talentu do wystąpień publicznych. Pochodzi raczej z waszego zobowiązania się do podążania za Jezusem Chrystusem. Z waszego pragnienia, by — mówiąc słowami Abrahama — „lepiej służyć sprawiedliwości”2. Jeśli możecie to zrobić — nawet jeśli nie jesteście w tym doskonali, ale staracie się — wtedy jesteście przywódcami.

Służba kapłańska to przewodzenie innym

Innym razem byłem w Nowej Zelandii, gdzie odwiedziłem matkę samotnie wychowującą trójkę nastoletnich dziećmi. Najstarszy syn miał 18 lat i poprzedniej niedzieli otrzymał Kapłaństwo Melchizedeka. Zapytałem, czy miał już sposobność, aby wykorzystać kapłaństwo, które otrzymał. Odpowiedział: „Nie jestem pewien, co to znaczy”.

Powiedziałem mu, że został upoważniony do udzielania kapłańskich błogosławieństw pocieszenia i uzdrowienia. Spojrzałem na matkę, która od wielu lat nie miała u swego boku posiadacza Kapłaństwa Melchizedeka. „Myślę, że byłoby wspaniale — powiedziałem — gdybyś udzielił błogosławieństwa swojej mamie”.

Odpowiedział: „Nie wiem, jak to zrobić”.

Wyjaśniłem, że powinien położyć swoje ręce na głowie matki, wypowiedzieć jej imię i nazwisko, następnie powiedzieć, że mając pełnomocnictwo Kapłaństwa Melchizedeka udziela jej błogosławieństwa i powiedzieć to, co Duch podszepnie mu w umyśle i sercu oraz zakończyć w imię Jezusa Chrystusa.

Następnego dnia otrzymałem od niego e–mail. Przeczytam jego fragmenty: „Dzisiejszego wieczora pobłogosławiłem moją mamę! […] Byłem bardzo podenerwowany i niepewny siebie, modliłem się więc nieustannie o towarzystwo Ducha, w przeciwnym razie nie mógłbym udzielić błogosławieństwa. Kiedy w końcu zacząłem błogosławić mamę, kompletnie zapomniałem o sobie i swoich słabościach […]. [Nie spodziewałem się], że odczuję tak ogromny pokład duchowej i emocjonalnej mocy […]. Następnie duch miłości zawładnął mną tak mocno, że nie mogłem opanować swoich emocji, więc przytuliłem mamę i płakałem jak małe dziecko […]. Nawet teraz, kiedy to piszę, [odczuwam] Ducha [tak wielce, że] ogarnia mnie pragnienie, by już nigdy więcej nie grzeszyć […]. Kocham tę ewangelię”3.

Jakże inspirujący jest przykład tego z pozoru zwyczajnego młodego mężczyzny, który jest w stanie dokonywać wielkich rzeczy poprzez służbę kapłańską, nawet jeśli nie do końca czuje się w tym pewnie. Niedawno dowiedziałem się, że ten młody starszy otrzymał powołanie na misję i w przyszłym miesiącu zawita w progach centrum szkolenia misjonarzy. Wierzę, że przyprowadzi on wiele dusz do Chrystusa, ponieważ dowiedział się, jak naśladować Chrystusa w swojej służbie kapłańskiej — począwszy od rodzinnego domu, gdzie wywiera ogromny wpływ na swego 14-letniego brata.

Bracia, bez względu na to, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie, ludzie upatrują w nas autorytetu — rodzina, przyjaciele, a nawet nieznajomi. Jako posiadacze kapłaństwa nie możemy jedynie sami przyjść do Chrystusa; naszą powinnością jest teraz „zapraszać wszystkich, aby przyszli do Chrystusa”4. Nie możemy zadowalać się tym, że sami otrzymujemy błogosławieństwa duchowe, musimy poprowadzić tych, których kochamy, aby i oni cieszyli się tymi błogosławieństwami — jako uczniowie Jezusa Chrystusa, musimy kochać wszystkich. Nakaz, który Zbawca dał Piotrowi, dotyczy także nas: „A ty gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich”5.

Podążaj za człowiekiem z Galilei

Nadejdą czasy, gdy ścieżka, którą kroczycie, wyda się nie do przejścia, lecz nie przestawajcie wówczas podążać za Zbawicielem. On zna drogę, w istocie On jest drogą6. Z im większym zaangażowaniem przyjdziecie do Chrystusa, tym większe będzie wasze pragnienie pomagania bliźnim, by mogli doświadczyć tego, czego wy doświadczyliście. Kolejnym słowem, opisującym to uczucie, jest prawdziwa miłość, „którą [Ojciec] obdarza wszystkich prawdziwie naśladujących Jego Syna, Jezusa Chrystusa”7. Wtedy zauważycie, że podążając za Chrystusem, przyprowadzacie innych do Niego, zgodnie ze słowami Prezydenta Thomasa S. Monsona: „Gdy podążamy za tym człowiekiem z Galilei, samym Panem Jezusem Chrystusem, osobisty wpływ, jaki wywieramy, będzie zawsze dobry, gdziekolwiek jesteśmy i jakiekolwiek są nasze powołania”8.

Składam swoje świadectwo, że jest to prawdziwy Kościół Chrystusa. Jesteśmy prowadzeni przez proroka Boga, Prezydenta Monsona, wielkiego przywódcę, który jest prawdziwym naśladowcą Zbawiciela. W imię Jezusa Chrystusa, amen.