Ogólnoświatowe uroczyste spotkania
Ratując swoje życie


Ratując swoje życie

Uroczyste spotkanie KSE dla Młodych Dorosłych • 14 września 2014 r. • Uniwersytet Brighama Younga

Kiedy Jezus wraz z apostołami przebywał w Cezarei Filipowej, zadał im następujące pytanie: „A wy za kogo mnie macie?”1. Piotr, z czcią i przekonaniem odpowiedział: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”2. Czytanie tych słów napawa mnie zachwytem, a gdy je wypowiadam, wzruszam się. Jednakże wkrótce po tej uświęconej chwili, po tym, jak Jezus nauczał Apostołów o Jego zbliżającej się śmierci i zmartwychwstaniu, Piotr wyparł się Go. Z tego powodu został on ostro zganiony — za to, że nie zgadzał się, czy też innymi słowy: nie „[myślał]” o tym, co Boskie, „lecz o tym, co ludzkie”3. Następnie Jezus „[pokazał temu, którego upomniał] zwiększoną miłość”4 i łaskawie pouczył Piotra i jego braci, aby wzięli na siebie krzyż i zatracili swoje życie dla odnalezienia pełni życia wiecznego. Pan sam był tego doskonałym przykładem. Zapoznajmy się więc z tymi wydarzeniami tak, jak je przedstawiono w jednym z biblijnych filmów wyprodukowanych przez Kościół:

Jezus: Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, musi być odrzucony przez starszych, arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie i musi być zabity, a po trzech dniach zmartwychwstać.

Piotr: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie.

Jezus: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie. Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według uczynków jego5.

Pragnę z wami porozmawiać o pozornie paradoksalnym oświadczeniu Pana, że „kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je”6. To zdanie uczy istotnej i daleko sięgającej doktryny, którą musimy zrozumieć i stosować w swoim życiu.

Pogrążony w myślach profesor przedstawił następujący punkt widzenia: „Tak, jak niebiosa znajdują się ponad ziemią, tak wpływ, który Bóg może wywrzeć na twoje życie, jest większy, niż historia życia, którą pragniesz napisać. Jego życie jest ważniejsze niż twoje plany, cele czy lęki. Aby uratować swoje życie, musisz zapomnieć o historii, którą chciałeś po sobie zostawić, i minuta po minucie, dzień po dniu, poświęcać swoje życie Jemu”7.

Im więcej o tym myślę, tym bardziej jestem zdumiony, jak konsekwentnie Jezus poświęcał Swoje życie Ojcu, jak doskonale zatracił Swoje życie Jego woli — co zapieczętował zarówno swoim życiem, jak i śmiercią. Postawa Pana jest dokładnym przeciwieństwem postawy i podejścia Szatana, które zostały powszechnie przyjęte w dzisiejszym egoistycznym świecie. Podczas narady w życiu przedziemskim, zgłaszając się ochotniczo do wypełnienia roli Zbawiciela w boskim planie Ojca, Jezus powiedział: „Ojcze, niech się stanie według Twej woli i niech chwała będzie Twoja na zawsze”8. W przeciwieństwie do tego, Lucyfer oświadczył: „Oto jestem, poślij mnie, będę Twoim synem i odkupię całą ludzkość tak, że ani jedna dusza nie będzie stracona i dokonam tego na pewno, daj mi więc Twoją cześć”9.

Przykazanie Chrystusa, aby pójść za Nim, jest przykazaniem, by ponownie odrzucić szatański model i utracić swoje życie na rzecz prawdziwego życia — życia w prawdzie, życia w królestwie celestialnym, które Bóg przewiduje dla każdego z nas. Takie życie pobłogosławi każdego, z kim mamy kontakt, i uczyni nas świętymi. Z naszego obecnego, ograniczonego punktu widzenia nie możemy pojąć takiego życia. Zaprawdę, „czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują”10.

Szkoda, że nie posiadamy więcej zapisów rozmów Jezusa z Jego uczniami. Pomocne byłoby posiadanie większej ilości informacji, które umożliwiłyby lepsze zrozumienie tego, że aby odnaleźć życie, należy je dla Pana utracić oraz co to dokładnie oznacza w praktyce. Kiedy to tak rozważałem, zdałem sobie sprawę, że słowa Zbawiciela wypowiedziane przed i po tym oświadczeniu, dostarczają cennych wskazówek. Rozważmy zatem trzy z tych wypowiedzi, mając na uwadze także ich kontekst.

Niechaj [człowiek] się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie

Na początku rozważmy słowa, które poprzedzają wypowiedź Pana: „Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je”11. Tak, jak to zapisano w każdej z synoptycznych ewangelii, Jezus powiedział: „Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną”12. Łukasz dodał słowo: codziennie — „niechaj […] bierze krzyż swój na siebie codziennie”13. Tłumaczenie tego wersetu z Ewangelii Mateusza według Józefa Smitha, rozszerza to stwierdzenie o daną przez Pana definicję tego, co to znaczy wziąć na siebie swój krzyż: „I tak dla człowieka wzięcie swego krzyża to wyrzeczenie się wszelkiej bezbożności i każdej ziemskiej żądzy i przestrzeganie moich przykazań”14.

Jest to zgodne z oświadczeniem Jakuba: „Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat”15. Niesienie swojego krzyża, to unikanie w codziennym życiu wszystkiego, co nieczyste, jednocześnie przestrzegając dwóch ważnych przykazań — miłowania Boga i bliźnich — na których opierają się pozostałe przykazania16. Tak więc, jednym z elementów utraty naszego życia na rzecz pełniejszego życia, które Pan nam umożliwia, jest niesienie Jego krzyża każdego dnia.

Każdego więc, który mię wyzna […], i Ja wyznam przed Ojcem moim

Drugie, towarzyszące poprzedniemu stwierdzenie sugeruje, że odnalezienie naszego życia poprzez utracenie go dla Pana i dla ewangelii, oznacza gotowość do wypełniania naszej posługi otwarcie i publicznie: „Kto bowiem wstydzi się mnie i słów moich przed tym cudzołożnym i grzesznym rodem, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami świętymi”17.

W innym miejscu w Ewangelii Mateusza znajdujemy podobne stwierdzenie:

„Każdego więc, który mię wyzna przed ludźmi, i Ja wyznam przed Ojcem moim, który jest w niebie;

ale tego, kto by się mnie zaparł przed ludźmi, i Ja się zaprę przed Ojcem moim, który jest w niebie”18.

Oczywistym i raczej otrzeźwiającym znaczeniem utraty życia z powodu wyznania Chrystusa jest jego dosłowna utrata w wyniku świadczenia o Panu i stania w obronie naszej wiary w Niego. Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia, że ten ekstremalny wymóg miał miejsce jedynie w historii, kiedy to czytamy o męczennikach z przeszłości, a szczególnie o starożytnych Apostołach. Teraz widzimy jednak, że to, co było jedynie historią, ma miejsce w dzisiejszym świecie. Doniesienia z Iraku i Syrii mówią o setkach chrześcijan i innych mniejszości religijnych, którzy zostali wypędzeni ze swoich domów lub zabici przez islamskich ekstremistów na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Terroryści żądają, aby ci chrześcijanie nawrócili się na ich formę islamu, opuścili swoje wioski lub zginęli. Ci chrześcijanie nie zaprzeczą istnieniu Pana, dlatego wielu z nich uciekło, a inni zostali zabici19. Z pewnością ich dusze będą wśród tych, których Zbawiciel nie wyprze się przed Swoim Ojcem pewnego dnia. Nie wiemy, co może zdarzyć się w przyszłości, ale jeśli komukolwiek z nas przyjdzie się z mierzyć z tym strasznym doświadczeniem, jakim jest utrata życia, stojąc w obronie Mistrza, ufam, że okażemy tę samą odwagę i lojalność.

Częstsze (a czasem trudniejsze) zastosowanie nauk Zbawiciela, ma jednak związek z tym, jakie życie wiedziemy każdego dnia. Dotyczy słów, które wypowiadamy oraz przykładu, jaki dajemy innym. Nasze życie powinno stanowić świadectwo o Chrystusie i razem z naszymi słowami, dawać wyraz naszej wiary w Niego i naszego oddania Jemu. W obliczu ośmieszania, dyskryminacji lub zniesławienia ze strony tych, którzy sprzeciwiają się Panu i którzy należą do „[tego cudzołożnego i grzesznego rodu]”20, musimy stanowczo bronić naszego świadectwa.

Przy innej okazji, mówiąc o naszej lojalności wobec Niego, Pan wypowiedział te niezwykłe słowa:

„Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz.

Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jej matką, i synową z jej teściową.

Tak to staną się wrogami człowieka domownicy jego.

Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien.

I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien”21.

Słowa, że Pan nie przyszedł nieść pokój, ale miecz, z początku wydają się przeczyć wersetom z pism świętych, które mówią, że jest on „Księciem Pokoju”22, a także słowom wypowiedzianym podczas Jego narodzin — „Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie”23 — oraz wielu innym odniesieniom, dla przykładu: „Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam”24. „To prawda, że Chrystus przyszedł, aby przynieść pokój — pokój między wierzącym a Bogiem, pokój między ludźmi. Jednak nieuniknionym skutkiem przyjścia Chrystusa jest konflikt pomiędzy Chrystusem a antychrystem, między światłem a ciemnością, między dziećmi Chrystusa i dziećmi diabła. Ten konflikt może mieć miejsce nawet pomiędzy członkami tej samej rodziny”25.

Jestem przekonany, że wielu z was zgromadzonych dzisiaj z nami na całym świecie, doświadczyło osobiście tego, co Pan wyraża w tych wersetach. Zostaliście odrzuceni i odtrąceni przez waszych ojców i matki, braci i siostry, kiedy przyjęliście ewangelię Jezusa Chrystusa i zawarliście z Nim przymierze. W taki czy inny sposób, wasza przewyższająca wszystko miłość do Chrystusa wymagała poświęcenia relacji z waszymi bliskimi, przez co wypłakaliście wiele łez. Jednak z niesłabnącą miłością, pewnie trzymacie ten krzyż, nie wstydząc się Syna Bożego.

Około trzech lat temu, członek Kościoła podzielił się egzemplarzem Księgi Mormona ze swoim kolegą Amiszem w stanie Ohio. Kiedy ten zaczął ją czytać, nie mógł odłożyć jej na bok. Przez trzy dni jego jedynym pragnieniem było czytanie Księgi Mormona. Wraz ze swoją żoną zostali ochrzczeni, a w ciągu następnych siedmiu miesięcy, kolejne trzy małżeństwa Amiszów nawróciły się i zostały ochrzczone w Kościele. Ich dzieci zostały ochrzczone kilka miesięcy później. Te rodziny zdecydowały, że pozostaną w swojej społeczności i nadal będą prowadziły życie na styl Amiszów, mimo że porzuciły to wyznanie. Jednakże z powodu chrztu, który przyjęły, ich najbliżsi sąsiedzi zaczęli ich unikać. W społeczności Amiszów unikanie oznacza, że nikt z nimi nie rozmawiał, nie pracował, nie wchodził w żadne układy i nie miał z nimi jakiegokolwiek kontaktu. To nie odnosi się jedynie do ich znajomych, ale także do członków ich rodzin — braci i sióstr, rodziców i dziadków.

Z początku te rodziny Amiszów czuły się bardzo samotne i odizolowane, gdyż nawet unikano ich dzieci i wyrzucono je ze szkół ze względu na ich chrzest i członkostwo w Kościele Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Dziadkowie, kuzyni i bliscy sąsiedzi unikali ich dzieci. Nawet niektóre z ich starszych dzieci, które nie przyjęły ewangelii, nie rozmawiały, a nawet nie zwracały najmniejszej uwagi na nich, jako na swoich rodziców. Te rodziny z trudem starały się przezwyciężyć zarówno społeczne, jak i ekonomiczne skutki tego zachowania. Udało im się.

Ich wiara nadal pozostaje silna. Przeciwności i trudy, które napotkały, spowodowały, że stali się niezłomni i niewzruszeni. Rok po chrzcie, te rodziny zostały zapieczętowane w świątyni i do dziś starają się uczęszczać do niej każdego tygodnia. Członkowie tych rodzin odnaleźli siłę poprzez obrzędy i zawarte przymierza, które szanują. Wszyscy są aktywni w swojej kościelnej społeczności i szukają możliwości, aby dzielić się światłem i wiedzą o ewangelii z ich dalszymi rodzinami oraz otaczającymi ich ludźmi, a czynią to poprzez drobne uprzejme uczynki i służbę.

Tak, cena przystąpienia do Kościoła Jezusa Chrystusa jest czasami bardzo wysoka, ale napomnienie, aby stawiać Chrystusa na pierwszym miejscu, nawet ponad członków naszej najbliższej rodziny, dotyczy także tych, którzy nie urodzili się w przymierzu. Wielu z nas staje się członkami Kościoła, będąc dziećmi — bez stawania w obliczu przeciwności. Jednakże wyzwanie, któremu musimy podołać, polega na pozostaniu lojalnym wobec Zbawiciela i Jego Kościoła pomimo rodziców, teściów, rodzeństwa, a nawet naszych dzieci, których zachowanie, przekonania czy wybory uniemożliwiają nam jednoczesne wspieranie ich i Pana. Tu nie chodzi o miłość. Możemy i musimy kochać się nawzajem tak, jak Jezus nas kocha. Tak jak powiedział: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie”26. Lecz Pan przypomina nam: „Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien”27. Więc mimo że nadal miłujemy swoją rodzinę, związki z nią mogą być na chwilę przerwane, a nawet wsparcie lub tolerancja mogą zostać na pewien czas cofnięte w imię wyższej miłości.

W rzeczywistości, najlepszym sposobem, aby pomóc tym, których kochamy — najlepszym sposobem, aby ich kochać — jest ciągłe stawianie Zbawiciela na pierwszym miejscu. Jeśli oddalamy się od Pana z sympatii do bliskich, którzy cierpią lub są w trudnej sytuacji, to stracimy środki, za pomocą których moglibyśmy im pomóc. Jeśli jednak będziemy nadal mocno zakorzenieni w wierze w Chrystusa, będziemy w stanie zarówno otrzymać, jak i zaoferować Bożą pomoc. Jeśli (a raczej kiedy) przychodzi moment, że ukochany członek rodziny chce rozpaczliwie zwrócić się do jedynego prawdziwego i trwałego źródła pomocy, on lub ona będzie wiedzieć, komu może zaufać jako przewodnikowi i towarzyszowi. W międzyczasie, korzystając z daru Ducha Świętego, by nami kierował, możemy wykonywać stałą posługę, aby zmniejszyć ból złych wyborów i opatrzeć rany, o ile jest to nam dozwolone. W przeciwnym razie, nie służymy ani tym, których kochamy, ani sobie.

Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?

Trzeci element utraty życia w imię Pana, o którym chciałbym wspomnieć, znajduje się w następujących słowach Zbawiciela:

„Ktokolwiek utraci swoje życie dla mnie na tym świecie, odnajdzie je w świecie, który nastanie.

Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?”28.

Tak, jak jest to w Tłumaczeniu Józefa Smitha: „Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat zdobył, i nie przyjmuje tego, którego Bóg ustanowił, a na duszy swej szkodę poniósł i sam był przez innych odrzucony?”29.

Powiedzenie, że odrzucenie świata, by przyjąć „tego, którego Bóg ustanowił”, jest sprzeczne z dzisiejszą kulturą i nie jest wystarczające. Priorytety i zainteresowania, którymi obnoszą się ludzie wokół (a czasami i my), są niesamowicie egoistyczne: głód uznania; natarczywe żądanie, by czyjeś prawa były respektowane (w tym domniemane prawo nie zostania obrażonym); pochłaniająca żądza pieniędzy, dóbr materialnych, władzy; poczucie prawa do wygodnego i przyjemnego życia; cel zminimalizowania odpowiedzialności i całkowitego uniknięcia jakiegokolwiek osobistego poświęcenia dla dobra drugiego. Mógłbym wymieniać je dalej.

To nie znaczy, że nie powinniśmy dążyć do sukcesu — wręcz powinniśmy starać się osiągnąć godne cele, włączając w to wykształcenie, czy też stanie się szanowanym pracownikiem. Na początku tego roku, małżonkowie Jed Rubenfeld i Amy Chua, którzy są profesorami w Szkole Prawniczej Yale, opublikowali książkę zatytułowaną Potrójne opakowanie: Jak trzy mało prawdopodobne cechy wyjaśniają powstanie i upadek grup kulturowych w Ameryce. W swojej tezie twierdzą, że niektóre grupy ludzi w Ameryce radzą sobie lepiej niż inne z powodu trzech podstawowych cech, które są opisane w tej książce, i dzięki tym cechom mają nad innymi grupami przewagę. Chua i Rubenfeld określają mormonów, żydów, Azjatów, imigrantów z Zachodniej Afryki i Amerykanów z Kuby, jako grupy, które posiadają dzisiaj te cechy30.

Porównując te grupy z amerykańskim społeczeństwem w zakresie „dochodu, osiągnięć akademickich, przywództwa korporacyjnego, profesjonalnej realizacji i innych konwencjonalnych wskaźników”, Chua i Ruben powiedzieli:

„Jeśli jest dzisiaj jedna grupa w Stanach Zjednoczonych, która zazwyczaj odnosi sukces, są nią mormoni. […]

Podczas gdy protestanci stanowią około 51 procent populacji USA, 5 do 6 milionów mormonów stanowi zaledwie 1,7 procenta. Mimo to oszałamiająca liczba mormonów znalazła się na najwyższych szczeblach korporacyjnych i politycznych Ameryki”31.

Oczywiście wartościowe osiągnięcia są godne pochwały, ale jeśli mamy ocalić nasze życie, musimy zawsze pamiętać, że te osiągnięcia nie są celem samym w sobie, ale krokiem do czegoś wyższego. Mając wiarę w Chrystusa, musimy uważać sukces polityczny, biznesowy, naukowy i inny, za sposób, aby służyć Bogu i naszym bliźnim — zaczynając od naszego domu, a skończywszy na bliźnich w zakątku świata, do którego dane nam będzie sięgnąć. Rozwój osobisty ma wartość, jeśli przyczynia się do rozwoju chrześcijańskiego charakteru. Mierząc sukces, dostrzegamy głęboką prawdę będącą podstawą wszystkiego, że nasze życie należy do Boga — naszego Ojca Niebieskiego i Jezusa Chrystusa — naszego Zbawiciela. Sukces oznacza życie w zgodzie z Ich wolą.

Przeciwstawiając się idei samolubnego życia, Prezydent Spencer W. Kimball dał proste wyjaśnienie lepszej drogi:

„Służba innym pogłębia i osładza życie, gdy przygotowujemy się, aby żyć w lepszym świecie. […] Kiedy poświęcamy się służbie bliźnim, pomagają im nie tylko nasze uczynki, ale też na nasze własne problemy możemy spojrzeć z nowej perspektywy. Kiedy bardziej troszczymy się o innych, mamy mniej czasu na zajmowanie się sobą. Sednem cudu służby jest obietnica Jezusa, że zatracając się w niej, możemy odnaleźć siebie! [Zob. Ew. Mateusza 10:39].

Nie tylko ‘odnajdujemy’ siebie poprzez uznanie boskiego kierownictwa w naszym życiu, ale im bardziej służymy naszym bliźnim w odpowiedni sposób, tym szlachetniejsze stają się nasze dusze. […] Kiedy służymy innym, stajemy się bardziej wartościowi — zaprawdę łatwiej jest nam ‘odnaleźć’ samych siebie, ponieważ można w nas znaleźć coraz więcej!”32.

Przykłady utraty własnego życia w Chrystusie i Jego ewangelii

Pozwólcie, że zakończę, dzieląc się kilkoma przykładami z życia codziennego, które ukazują, co to znaczy utracić swoje życie w Chrystusie i Jego ewangelii, a tym samym odnaleźć prawdziwe (a w końcu wieczne) życie.

Prezydent Henry B. Eyring był prezydentem Ricks College (obecnie: Brigham Young University–Idaho) w 1976 roku, kiedy to pękła, znajdująca się w pobliżu miasta Rexburg, nowo pobudowana tama Teton Dam. „Prawie 320 miliardów litrów wody płynęło w stronę miasta Rexburg z prędkością 65 kilometrów na godzinę, zmiatając wszystko, co napotkało na swojej drodze”33. Wiele osób w społeczności stanęło na wysokości zadania, pomagając innym nawet, kiedy ich własne domy i dobytek zostały zniszczone przez powódź. Było jednak kilka osób, które porzuciły swoich bliskich i zostawiły ich na pastwę losu.

Prezydent Eyring, który osobiście pomagał podczas kierowania dużym projektem pomocy humanitarnej, chciał zrozumieć „różnicę między bohaterską odpowiedzią na sytuację jednych osób, a zdradą innych. […] Zlecił małe, ale znaczące badania naukowe. ‘Była tylko jedna rzecz, którą znaleźliśmy’ — powiedział uczniom klasy maturalnej.

‘Ci, którzy byli bohaterami, to ludzie, którzy zawsze pamiętali i dotrzymywali swoich obietnic nawet w najmniejszych, codziennych sprawach […] — obietnic związanych z pozostaniem po kościelnym posiłku, aby pomóc posprzątać lub przyjściem na sobotni projekt służby, aby pomóc bliźniemu.

Ci, którzy porzucili swoje rodziny w tej trudnej sytuacji, często porzucali swoje obowiązki, kiedy nie były one skomplikowane. Postępowali według jednego wzoru — nie dotrzymywali słowa w drobnych sprawach, kiedy wymagane od nich poświęcenie było niewielkie, a to, do czego się zobowiązali, było łatwe do zrobienia. Natomiast, kiedy cena okazała się wysoka, nie byli w stanie jej zapłacić’”34.

Siostra Christofferson i ja mieliśmy przyjaciółkę, którą poznaliśmy studiując prawo, należała do naszego okręgu w Durham, w Północnej Karolinie. Ona i jej mąż byli idealną młodą parą z malutkimi dziećmi. Była obdarzona inteligencją, urodą i pogodną osobowością. Wszyscy ją podziwiali i cieszyli się jej towarzystwem. Jednakże około 25 lat później, kiedy miała 40 lat, zmagała się z agresywnym i nieuleczalnym rakiem żołądka, który miał przerzuty do płuc i wątroby. Pomimo szoku i bólu, kiedy jej życie szybko zbliżało się do końca, napisała te pełne miłości słowa do swojej rodziny i przyjaciół, których z żalem musiała opuścić: „Wszystko się dzieje zgodnie z planem [Boga]. Ponieważ wybrano mnie, abym doświadczyła tej próby, wiem, że jest to dla mojego największego dobra i przyniesie mi wielką radość. Już teraz widzę te duchowe błogosławieństwa i czuję, że nim nadejdzie mój koniec, doświadczę wszystkiego, co potrzebuję, by spotkać mojego Zbawiciela. Jego moc jest na ziemi. Nic nie dzieje się bez przyczyny. […] Próby wydają się teraz ciężkie i nie widać ich końca. Każdy wydaje się mieć swoje własne cierpienia. Zwróćcie się do Pana i przyjmijcie Jego pomoc. Zaakceptujcie, to co jest wam dane, a ból zostanie odjęty i odczujecie spokój”.

Pewna młoda siostra zdecydowała się służyć na pełnoetatowej misji po tym, jak ukończyła licencjackie i magisterskie studia i wzięła udział w prestiżowych stażach i programach kształcenia zarówno w kraju, jak i za granicą. Rozwinęła ona zdolność nawiązywania kontaktu i rozumienia ludzi z niemal każdego wyznania, o różnych przekonaniach politycznych i narodowości. Martwiła się, że noszenie plakietki misjonarskiej dzień w dzień osłabi jej wyjątkową zdolność do nawiązywania relacji z innymi ludźmi. Będąc na misji zaledwie kilka tygodni, napisała rodzinie o prostym, ale znaczącym doświadczeniu: „Siostra Lee i ja, siedząc w salonie, wcierałyśmy maść w ręce starszej pani, która cierpiała na zapalenie stawów — ja siedziałam z jednej strony, Siostra Lee z drugiej. Ona nie chciała słuchać żadnych przesłań, ale pozwoliła, abyśmy śpiewały, ona lubiła nasz śpiew. Dziękuję ci, czarna plakietko misjonarska, że dajesz mi możliwość doświadczenia takich osobistych momentów z obcymi mi osobami”.

W wyniku tego, czego doświadczył Prorok Józef Smith, nauczył się on zatracać życie w służbie swojemu Mistrzowi i Przyjacielowi. Pewnego razu powiedział: „Uczyniłem to moją zasadą: Kiedy Pan nakazuje, czyń to35. Myślę, że każdy z nas byłby zadowolony, gdyby mógł dorównać duchem Bratu Józefowi. Tak też był zmuszony przebywać miesiącami w więzieniu w Liberty w stanie Missouri, cierpiąc fizycznie, ale chyba bardziej emocjonalnie i duchowo, gdyż nie mógł pomóc swojej ukochanej żonie, swoim dzieciom i Świętym, którym urągano i których prześladowano. Jego objawienia i kierownictwo zaprowadziły ich do Missouri, gdzie zbudowali Syjon, a teraz byli wypędzani ze swoich domów, w środku zimy, przemierzając wiele kilometrów. Pomimo tego wszystkiego, pomimo więziennych warunków, Józef napisał pełen natchnienia list do członków Kościoła. Ta piękna i podnosząca na duchu proza znajduje się w rozdziałach 121, 122 i 123 Nauk i Przymierzy, a kończą ją następujące słowa: „czyńmy radośnie wszystko, co leży w naszej mocy; a potem możemy stać spokojnie, z największą pewnością, aby ujrzeć zbawienie Boga, i aby objawione było Jego ramię”36.

Oczywiście najwspanialszym przykładem ocalenia życia poprzez jego stratę, jest ten: „Ojcze mój, jeśli nie może mnie ten kielich minąć, żebym go pił, niech się stanie wola twoja”37. Kładąc Swoje życie, Chrystus nie tylko uratował Swoje własne — ocalił On życie każdego z nas. Umożliwił nam, abyśmy zamienili życie doczesne, które w sumie byłoby w istocie daremne, na życie wieczne.

Świadectwo

Myślą przewodnią życia Zbawiciela było: „Ja zawsze czynię to, co się [Ojcu] podoba”38. Modlę się, aby każdy z was uczynił to zdanie myślą przewodnią swojego życia. Jeśli to uczynicie, to uratujecie swoje życie.

Moi drodzy młodzi przyjaciele, czujcie radość, kiedy staracie się stawiać Jego wolę na pierwszym miejscu. Nauczcie się pragnąć tego, czego On pragnie. Przyznajcie się do Niego i pamiętajcie o Nim na każdym kroku waszego życia. Nie wstydźcie się Chrystusa i Jego ewangelii i bądźcie gotowi poświęcić dla Niego wasze najcenniejsze rzeczy, najcenniejsze związki, a nawet wasze życie. Póki żyjecie, poświęćcie swoje życie dla Niego. Weźcie Jego krzyż każdego dnia, bądźcie w tym posłuszni i służcie. Takie są konsekwencje i owoce naszej wiary, w imię Jezusa Chrystusa, amen.

© 2014 Intellectual Reserve, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone. Zatwierdzenie wersji angielskiej: 1/14. Zatwierdzenie do tłumaczenia: 1/14. Tłumaczenie z: „Saving your life”. Polish. PD10051044 166